Cała piłkarska Polska od kilku
dni żyje transferem Pawła Stolarskiego do Lechii. Prawy obrońca Wisły zmienia
klub, gdyż wraz z wkroczeniem w pełnoletność może podpisać kontrakt z kim mu
się podoba. O zawodniku było i jest bardzo głośno z powodu zainteresowania
Juventusu oraz kilku innych uznanych ekip w Europie z najsilniejszych lig.
Zawodnik jednak jasno powiedział, że zdecyduje się albo na pozostanie w Polsce,
albo na wyjazd do któregoś z klubów Bundesligi. Gdy zrezygnował z Bundesligi
było tylko jedno pytanie. Do którego klubu w Polsce przeniesie się Stolarski,
czy może zdecyduje się na pozostanie w krakowskiej Wiśle?
O transferze stało się
szczególnie głośno, gdy do walki do zawodnika włączyła się Legia Warszawa i
zaraz zaczęły się tematy o lojalności do klubu, że co jak co to z Wisły do
Legii się nie przechodzi. Zupełnie to samo, co miało miejsce w przypadku
transferu Bartosza Bereszyńskiego z Lecha do Legii. Lojalność, ładne słowo, dla
niektórych trudne do wymowy. Lojalność do klubu to bardzo rzadkie zjawisko.
Ostatnio pewien portal wymienił parę nazwisk zawodników, którzy pozostali
wierni swoim klubom przez długi okres czasu, ale co ma do tego Stolarski?
Porównanie Stolarskiego do legend Celticu czy Milanu ma się jak zestawienie
cnotki i burdelu. Lojalność to jedno, a drugie rozwój. Co ma zrobić młody
zawodnik kiedy nie dostaje szansy gry od trenera, czy czekać i być lojalny wobec
swojego klubu, który go wychował, czy
postawić na rozwój i przejść do innego klubu, chociażby to kosztem wzmocnienia
rywali? Jeśli jest młody, rozsądny i chce kiedyś grać na wyższym poziomie to z
pewnością wybierze tę drugą opcję. Wisła zrobiła wielki błąd tak naprawdę
pozbywając się przyszłościowego piłkarza lekką ręką, mało tego, mając takie
kłopoty finansowe nie zgodziła się na 400 tys. Zł, które proponowała Legia za
zawodnika plus oczywiście ekwiwalent za wyszkolenie. Sytuacja jest o tyle
śmieszna, że każda inna osoba w klubie na ten temat wypowiadała się inaczej.
Franciszek Smuda zamiast dawać szansę Stolarskiemu, młodemu, perspektywicznemu
to wolał postawić na wirtuoza krakowskiej piłki i w ogóle całej małopolskiej
piłki Łukasza Burligę. Solidny grajek, ale czy lepszy od Stolarskiego? Nie
powiedziałbym i pewnie wiele osób się ze mną zgodzi.
Ponadto nie od dziś
wiadomo, że trener Smuda nie lubi stawiać na młodych zawodników, a woli na
sprawdzonych, ale kto nie ryzykuje ten nie ma i Wisła została z niczym.
Wypowiedzi trenera na temat tego, że Stolarski jest za słaby na grę nie
pozostawiały wątpliwości. Tylko, że kiedy zawodnikiem zaczął interesować się
Juventus, Wisła zamiast zacząć przekonywać zawodnika do pozostania w klubie, a
w przyszłości sprzedać go za niezłe pieniądze to jeszcze bardziej wypowiedziami
Smudy nie pozostawiała siedemnastolatkowi wyboru. To, że zawodnikiem
zainteresował się wielki Juventus to znaczy, że jest coś na rzeczy, a zawodnik
nie jest tylko solidnym graczem, a i sporym talentem. Nie oszukujmy się
Juventus nie ma zapewne siatki scoutów internetowych, takich jak Wisła, którzy
przyszłych zawodników sprowadzają na podstawie nagrań na youtube. Na tę chwilę,
należy się zastanowić czy Wisła w ogóle posiada jakąkolwiek politykę transferową,
gdyż jej efekty są mizerne, a transfer Guerriera należy uznać raczej za
przypadek, niż za trafioną poprzedzoną wielomiesięcznymi obserwacjami
transakcją. Jacek Bednarz, prezes Wisły, szukając oszczędności i widząc to, że
zawodnik nie dostaje szans na grę i jest tylko rezerwowym, zgodził się na transfer do Legii, chcąc
zarobić dla klubu jakiekolwiek pieniądze. Gdy wszystko było już dogadane, do
transakcji swoje trzy grosze wtrącił właściciel Wisły Bogusław Cupiał. Niby
rozsądne podejście, nie wzmacniamy głównego rywala, ale patrząc na kłopoty
finansowe Wisły, czy gra była warta świeczki? No cóż, tak naprawdę na złość
Legii Wisła zarobi blisko pół miliona złotych mniej.
Afera jaka zrobiła się z powodu
tego transferu, jeszcze pewnie przez jakiś czas będzie komentowana. Sam
Stolarski nie czekając na rozwój wydarzeń i nie chcąc tym samym być „zdrajcą”
podpisał kontrakt z Lechią Gdańsk, gdzie prawdopodobnie będzie dostawał
najwięcej szans na grę. W całym tym cyrku najbardziej stratna jest Wisła, która
niezdecydowaniem swoich trenerów, prezesów straciła jeden z największych
talentów polskiej piłki. Za trzy lata może ktoś przeczytać ten artykuł i
powiedzieć, że Stolarski został tylko solidnym ligowcem, ale miejmy nadzieję,
że tak się nie stanie bo po kilku meczach, w których się pokazał naprawdę
zapowiada się na kogoś więcej.

jeden z ciekawszych artykułów na tym blogu
OdpowiedzUsuń