czwartek, 16 stycznia 2014

Cyrk w Krakowie..

Cała piłkarska Polska od kilku dni żyje transferem Pawła Stolarskiego do Lechii. Prawy obrońca Wisły zmienia klub, gdyż wraz z wkroczeniem w pełnoletność może podpisać kontrakt z kim mu się podoba. O zawodniku było i jest bardzo głośno z powodu zainteresowania Juventusu oraz kilku innych uznanych ekip w Europie z najsilniejszych lig. Zawodnik jednak jasno powiedział, że zdecyduje się albo na pozostanie w Polsce, albo na wyjazd do któregoś z klubów Bundesligi. Gdy zrezygnował z Bundesligi było tylko jedno pytanie. Do którego klubu w Polsce przeniesie się Stolarski, czy może zdecyduje się na pozostanie w krakowskiej Wiśle?


O transferze stało się szczególnie głośno, gdy do walki do zawodnika włączyła się Legia Warszawa i zaraz zaczęły się tematy o lojalności do klubu, że co jak co to z Wisły do Legii się nie przechodzi. Zupełnie to samo, co miało miejsce w przypadku transferu Bartosza Bereszyńskiego z Lecha do Legii. Lojalność, ładne słowo, dla niektórych trudne do wymowy. Lojalność do klubu to bardzo rzadkie zjawisko. Ostatnio pewien portal wymienił parę nazwisk zawodników, którzy pozostali wierni swoim klubom przez długi okres czasu, ale co ma do tego Stolarski? Porównanie Stolarskiego do legend Celticu czy Milanu ma się jak zestawienie cnotki i burdelu. Lojalność to jedno, a drugie rozwój. Co ma zrobić młody zawodnik kiedy nie dostaje szansy gry od trenera, czy czekać i być lojalny wobec swojego klubu, który go wychował,  czy postawić na rozwój i przejść do innego klubu, chociażby to kosztem wzmocnienia rywali? Jeśli jest młody, rozsądny i chce kiedyś grać na wyższym poziomie to z pewnością wybierze tę drugą opcję. Wisła zrobiła wielki błąd tak naprawdę pozbywając się przyszłościowego piłkarza lekką ręką, mało tego, mając takie kłopoty finansowe nie zgodziła się na 400 tys. Zł, które proponowała Legia za zawodnika plus oczywiście ekwiwalent za wyszkolenie. Sytuacja jest o tyle śmieszna, że każda inna osoba w klubie na ten temat wypowiadała się inaczej. Franciszek Smuda zamiast dawać szansę Stolarskiemu, młodemu, perspektywicznemu to wolał postawić na wirtuoza krakowskiej piłki i w ogóle całej małopolskiej piłki Łukasza Burligę. Solidny grajek, ale czy lepszy od Stolarskiego? Nie powiedziałbym i pewnie wiele osób się ze mną zgodzi.

Ponadto nie od dziś wiadomo, że trener Smuda nie lubi stawiać na młodych zawodników, a woli na sprawdzonych, ale kto nie ryzykuje ten nie ma i Wisła została z niczym. Wypowiedzi trenera na temat tego, że Stolarski jest za słaby na grę nie pozostawiały wątpliwości. Tylko, że kiedy zawodnikiem zaczął interesować się Juventus, Wisła zamiast zacząć przekonywać zawodnika do pozostania w klubie, a w przyszłości sprzedać go za niezłe pieniądze to jeszcze bardziej wypowiedziami Smudy nie pozostawiała siedemnastolatkowi wyboru. To, że zawodnikiem zainteresował się wielki Juventus to znaczy, że jest coś na rzeczy, a zawodnik nie jest tylko solidnym graczem, a i sporym talentem. Nie oszukujmy się Juventus nie ma zapewne siatki scoutów internetowych, takich jak Wisła, którzy przyszłych zawodników sprowadzają na podstawie nagrań na youtube. Na tę chwilę, należy się zastanowić czy Wisła w ogóle posiada jakąkolwiek politykę transferową, gdyż jej efekty są mizerne, a transfer Guerriera należy uznać raczej za przypadek, niż za trafioną poprzedzoną wielomiesięcznymi obserwacjami transakcją. Jacek Bednarz, prezes Wisły, szukając oszczędności i widząc to, że zawodnik nie dostaje szans na grę i jest tylko rezerwowym,  zgodził się na transfer do Legii, chcąc zarobić dla klubu jakiekolwiek pieniądze. Gdy wszystko było już dogadane, do transakcji swoje trzy grosze wtrącił właściciel Wisły Bogusław Cupiał. Niby rozsądne podejście, nie wzmacniamy głównego rywala, ale patrząc na kłopoty finansowe Wisły, czy gra była warta świeczki? No cóż, tak naprawdę na złość Legii Wisła zarobi blisko pół miliona złotych mniej.


Afera jaka zrobiła się z powodu tego transferu, jeszcze pewnie przez jakiś czas będzie komentowana. Sam Stolarski nie czekając na rozwój wydarzeń i nie chcąc tym samym być „zdrajcą” podpisał kontrakt z Lechią Gdańsk, gdzie prawdopodobnie będzie dostawał najwięcej szans na grę. W całym tym cyrku najbardziej stratna jest Wisła, która niezdecydowaniem swoich trenerów, prezesów straciła jeden z największych talentów polskiej piłki. Za trzy lata może ktoś przeczytać ten artykuł i powiedzieć, że Stolarski został tylko solidnym ligowcem, ale miejmy nadzieję, że tak się nie stanie bo po kilku meczach, w których się pokazał naprawdę zapowiada się na kogoś więcej. 

1 komentarz: