Kiedy Carlo Ancelotti obejmował
drużynę Realu Madryt wielu fanów było temu przeciwko. Wiadomo Włoch to słynne
catenaccio, a kibice na Bernabeu chcą piłki szybkiej, granej z polotem i
ciągłego wygrywania. Nie podoba się? Gwizdy. Gdy Mourinho odchodził wielu ludzi
płakało i jednocześnie zastanawiało się co teraz będzie, kim będzie nowy trener
i czy godnie zastąpi swojego poprzednika?
Mamy 15
kolejkę hiszpańskiej Primera Division, Real trzeci mając 3 punkty straty do
pierwszej Barcelony i drugiego Atletico. Jednakże, ma najwięcej strzelonych
bramek, aż 44. Ponadto mniej straconych mają jedynie Barcelona, Atletico oraz
Villarreal. Niby trenerem został Włoch, ale gdzieś jest zgrzyt. Miało być
catenaccio, a jest zarówno gra z kontry, co było jest i będzie najsilniejszą
bronią Realu, a do tego trener Ancelotti popracował dodatkowo nad atakiem
pozycyjnym. Przypomnijmy sobie grudzień 2012 roku. Układ w tabeli ten sam,
Barca, Atletico, Real, z tym, że Real tracił do pierwszej Barcelony, aż 11
punktów. Co się stało, że Real gra lepiej niż rok temu. Odszedł trener, odeszło
kilku zawodników w tym Kaka, Higuain czy Ozil, którzy stanowili bądź co bądź o
sile Realu w mniejszym lub większym stopniu. Real zarobił na transferach ponad
100 mln, ale jeszcze więcej wydał. Tym razem Florentino Perez postawił na
młodzież. Najstarszym i najdroższym piłkarzem został 24-letni Gareth Bale.
Ponadto przyszli Illarramendi, Isco i Carvajal. Z Castilli do składu włączeni
zostali Jese, Morata oraz Casemiro. Kadra Realu jest teraz mieszanką
doświadczenia z młodością. Po jednej stronie barykady Casillas, Ramos, Xabi czy
Ronaldo, a po drugiej młodzi dopiero zaczynający swoją przygodę z poważną
piłką. Wielu ludzi pukało się w głowę, gdy Perez wspólnie z Ancelottim
sprzedawali trzon drużyny Ozila do Arsenalu Londyn. Jeden z najlepszych obecnie
„dziesiątek” na świecie.
Real od początku nie zachwycał. W pierwszej
kolejce nikła wygrana z Betisem, który teraz okupuje ostatnie miejsce w Primera
Division. Później przyszło zwycięstwo z Granadą, a następnie w dobrym stylu z
Bilbao. Nadeszła czwarta kolejka i pierwsza strata punktów w beniaminkiem
Villarrealem.
W siódmej kolejce Real przegrywa u siebie z odwiecznym rywalem
Atletico. Kibice zaczynają gwizdać, nie tak miała wyglądać gra Królewskich za
kadencji nowego trenera. Wszyscy tęsknili za Ozilem, nowi piłkarze nie
spełniali pokładanych w nich nadziei. Jedynie Isco prezentował poziom gry w
królewskich barwach. Porażka w Gran Derbi dolała jeszcze oliwy do ognia, lecz
na zawodników zadziałała jak kubeł zimnej wody. Od feralnego 26 października
Real Madryt nie zaznał jeszcze porażki, ba zanotowali 6 zwycięstw i remis w
starciu z Juventusem w Lidze Mistrzów. W tych siedmiu spotkaniach strzelili 30
bramek i stracili 9. W znakomitej formie był Cristiano Ronaldo, który strzelał
gola za golem. Do formy powracał także Karim Benzema. Wystrzelił również Gareth
Bale, który początkowo grał bardzo słabo. Dmuchano jednak i chuchano na
Cristiano Ronaldo. U Mourinho mieliśmy Cristianodependencię. Kiedy nie grał
Cristiano to Real z reguły nie osiągał dobrych wyników. Była 54 minuta meczu z
Almerią. Na twarzy Ronaldo pojawił się grymas bólu. Portugalczyk prosi o zmianę.
W tamtym momencie Real wygrywa 1:0 właśnie po bramce Ronaldo. Mija
kilkadziesiąt minut, a kibice nie dowierzają. Mecz kończy się wynikiem 5:0 dla
Królewskich. Ronaldo do powrotu na boisko potrzebuje dwóch tygodni. Z
Galatasaray 4:1, z Valladolid 4:0, gdzie pierwsze skrzypce odegrał Gareth Bale
strzelając pierwszego hattricka w barwach Realu Madryt. Czy ktoś tu mówił o
Cristianodependencii?
Zdaje się, a pokazują to ostatnie mecze, że coś takiego
po prostu nie istnieje. Odchodzi w zapomnienie. Real nie traci już bezmyślnie
punktów z drużynami z dołu tabeli tak, jak to było za Mourinho, lecz idzie jak
burza, krocząc od zwycięstwa do zwycięstwa.
W Madrycie znowu euforia związana z dobrymi
wynikami. Ludzie przestali tęsknić za Mourinho, za Ozilem. Ancelotti
niewątpliwie zostawił odcisk na drużynie w dobrym znaczeniu tego słowa.
Pozostaje tylko podtrzymać dobrą passę, a jeżeli konsekwentnie Real będzie
zwyciężać, nie bojąc się przy tym potęg europejskich, może przyjdzie czas na
dziesiąty triumf w Lidze Mistrzów. Poczekamy, zobaczymy.



jakie kurwa catenaccio. Catenaccio to styl który w piłce nie jest uprawiany od mniej więcej 50 lat.. Pozatym kto się zastanawiał czy Real bedzie teraz gral catenaccio- bo na pewno nie ja. Wystarczy zobaczyc na poprzednie druzyny Ancelottiego ktore z catenaccio na pewno nie miały dużo wspolnego. Artykul oparty o teze z dupy.
OdpowiedzUsuńpopieram kolegę wyżej
OdpowiedzUsuńTu nie jest napisane że Ancelotti catenaccio tylko że włoska piłka słynie z catenaccio i że jeśli włoch to catenaccio. Jak nie rozumiesz przesłania przeczytaj drugi raz.
OdpowiedzUsuńmogłeś się nie zastanawiac czy catenaccio czy nie. Widocznie autor tekstu się nad tym zastanawiał a Ty nie znaczy wszyscy.
OdpowiedzUsuńa ja zgadzam sie z autorem tekstu również obawiałem się, że gra Realu stanie sie nijaka. A kolega wyżej chyba nie do końca rozumie słowo catenaccio. To przecież nie tylko gra z tak zwanym libero przed bramkarzem ale i typowy autobus tak jak robił to mourinho w chelsea czy interze albo roberto di matteo w chelsea. Catenaccio było jest i będzie, a że Ancelotti jest Włochem gdzie drużyny często grały takim stylem i uczył się tego fachu we Włoszech to jakieś tam obawy były
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=vrJZ0daZhf4
OdpowiedzUsuńto jest filmik który dobrze prezentuje to co catenaccio. Niestety słowo to jest używane nieumiejętnie, tak jak tutaj. Chciałbym też zauważyć że Włochy to nie jest już kraj w którym liczy się nie stracić z tyłu a z przodu coś wpadnie. Tylko ślepy tego nie zauważy. Wystarczy sobie porównać- w poprzednim sezonie Włochy 1003 a Hiszpania 1091 goli w ciągu roku. Różnica nie jest taka żeby wyprowadzać tezy że Włoch oznacza grę defensywną. Pozatym jak już pisałem wystarczy spojrzeć na PSG chociażby jak ktoś nie pamięta Milanu z 2007 roku zeby stwierdzić że Ancelotti nie jest osobą która broni zaciekle bramki i wykonuje kontrataki po których wygrywa mecze z dupy jak Chelsea dwa lata temu.